wtorek, 7 października 2014

Rozdział 1

Weszłam do domu i padłam na łóżko. Niby krótki spacerek, ale potrafi wymęczyć.
Popatrzyłam w sufit i przypomniałam sobie chwile spędzane z rodzinom. Ale wstałam, nie chciałam znowu płakać. Poszłam do kuchni i zaczęłam robić sobie obiad. Kiedy zupa zaczęła się gotować, podeszłam do okna, Za duszno tu, żeby było zamknięte. Otworzyłam je i wychyliłam się oglądając ulice i ludzi wracających z pracy lub szkoły. Jednak jeden widok mnie zaniepokoił. W miejscu gdzie zawsze stało auto Pani Grohen (mojej sąsiadki), stał teraz czarny mercedes. Jednak to nie wszystko. O tajemnicze auto opierał się mężczyzna z kapturem. Jednak mogłam dostrzec, że patrzy się w moją stronę. Wzięłam głęboki oddech i odeszłam od okna. Talerz postawiłam na stół i zaczęłam jeść zupę.

***

*Ding*
Leniwie otworzyłam oczy, przez chwile nie wiedząc co się dzieje. Jednak zorientowałam się, że to komputer wydał taki dźwięk. Znając życie to jakaś reklama, dlatego nawet go nie otwierałam. Przespałam się trochę... W poniedziałki zawsze jestem wykończona. Wypuściłam powietrze z ust i wstałam. Zdecydowałam się, że pójdę do sklepu obok po cappuccino. Rozczesałam włosy, żeby nie były rozczochrane po mojej drzemce, ubrałam buty i wyszłam. Sklep był z pół kilometra stąd, a zaczęło się robić zimno. Mogłam wziąć kurtkę...
Trudno się mówi. Nawinęłam sobie mocniej rękawy swetra i ruszyłam przed siebie. Cały czas czułam na sobie czyiś wzrok, ale nie zwracałam na to uwagi. Od jakiegoś czasu już tak mam, a jak się odwracam to nikogo nie ma. Po prostu mam jakąś paranoję.
Kiedy doszłam do sklepu, od razu skierowałam się do miejsca z lodówką. Stanęłam na palcach, bo ja za wysoka nie jestem i sięgnęłam kubek z cappuccino. Zawróciłam i zderzyłam się z twardym ciałem, tym upadając. przez chwile miałam czarno przed oczami i otrząsnęłam się.
- Nic Ci nie jest?- męski głos wzbudził moją ciekawość i spojrzałam w górę.
- Nie, nic.- uśmiechnęłam się.
Mężczyzna podał mi rękę, aby pomóc mi wstać. Przyjęłam gest.
- Dziękuję- uśmiechnęłam się i ruszyłam do kasy. Skądś kojarzyła mi się jego bluza, ale nie zawracałam sobie głowy. Dałam pieniądze i wyszłam już delektując się smakiem zawartości kubka. Spojrzałam przed siebie i zobaczyłam mężczyznę ze sklepu, który siada do auta. Jestem pewna, że to jest to auto, które widziałam na miejscu Pani Grohen. Auto ruszyło przed siebie, czyli w stronę mojego domu. Popadam w paranoję. Wzięłam głęboki wdech i szybkim krokiem ruszyłam w stronę domu. Jednak widziałam znane mi różowe auto, które parkuje tam gdzie powinno. Podeszłam do auta uśmiechając się do osoby, która wysiada z auta.
- Dzień dobry
- Cześć, Madi- uśmiechnęła się staruszka.
- Pani Grohen... Bo wcześniej stało tutaj auto. Czarne auto. Może Pani wie, gdzie teraz jest?
- Ah tak! Próbowało tu zaparkować, ale pogoniłam chuligana! Jak tu nie mieszka to niech spierdala!- zaczęła krzyczeć swoim piskliwym głosem. Uśmiechnęłam się, znów słysząc przekleństwo z jej ust. To tak śmiesznie brzmi.
- A wie Pani może, gdzie pojechał?
- Oj, teraz znalazł sobie gorsze miejsce! Naprzeciwko domu Stefena! Ten to dopiero będzie zły!- i mamrotała coś dalej idąc w stronę swojego domu.
Ze śmiechem poszłam w stronę domu, nie przejmując się tym, że znowu zobaczyłam mężczyzne w kapturze. Nie jednak się przejęłam. Gdy znalazłam się w domu zaczęłam się dusić, a po chwili była już tylko ciemność....

---

Kochani!
Przepraszam, że nie dodałam wczoraj!
Nie miałam jak! Mam nadzieję, że mi wybaczycie i napiszecie swoje opinie w komentarzach :)
♥ PinkSky ♥

3 komentarze:

  1. Hej!
    Jakie zakończenie!!!! :O Masakra! Już nie mogę doczekać się nexta!
    Bardzo ciekawie się zapowiada :*
    Pozdrawiam!
    Ola xoxo

    OdpowiedzUsuń
  2. fajne :)
    zapraszam do mnie:
    danger-zaynmalik.blogspot.com
    uncanny-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń